Mastodon
Zdjęcie okładkowe wpisu #lifehacker – Jak bronić się przed inwigilacją?

#lifehacker – Jak bronić się przed inwigilacją?

1
Dodane: 8 lat temu

Nie wiem, jak Wam to powiedzieć, powiem więc wprost. Bez względu na to, czy dzieje się to w majestacie prawa, czy poza nim – i tak jesteście inwigilowani. Na każdym kroku. Koniec i kropka. Oczywiście fakt, że państwo prawnie usankcjonowało ten stan, jest nieprzyjemny i nie wygląda dobrze na arenie międzynarodowej, ale prawdą jest, że taka jest rzeczywistość. Jeśli nie inwigilują Was aparaty władzy, to robi to internet w komputerze, GPS w komórce, wtyczka na stronie czy dostawca reklam. Sami się na to zgadzacie i sami tego chcecie.

Przyznać się, ilu z Was ma włączoną funkcję „Find my…”? Bum! Serwery Apple wiedzą o Was wszystko. Na przykład to, ile czasu spędzacie w określonych lokalizacjach, gdzie mieszkacie, gdzie pracujecie. Jeśli używacie Parental Control, serwery wiedzą też, kim są Wasze dzieci, gdzie spędzają czas, gdzie chodzą do szkoły i czym się interesują. O Was samych też wiedzą wszystko – jaką muzykę lubicie, jakie filmy oglądacie, jakich programów używacie. Nie dziwi Was czasem, jak to się dzieje, że w sieci zawsze pojawiają się Wam reklamy produktów, które właśnie oglądaliście na innej stronie? Mnie do tej pory proponują różne serwisy randkowe. Fajnie, nie? Wiem, co powiecie. Że to co innego. Guzik tam, innego. Dawno, dawno temu, jeszcze w Polsce, miałam dysputę z firmą Era, w związku ze źle naliczonym rachunkiem telefonicznym. Chodziło o SMS-y do numerów, których nawet nie znałam. Operator twierdził uparcie, że nie przechowują szczegółowych danych, wyłącznie zestawienia zbiorcze. W tym samym czasie, w jakichś politycznych aferach (były to czasy słynnych komisji śledczych) udowadniano, że polityk A wysłał do polityka B SMS o treści XYZ, bo tak wynika z uzyskanych bilingów. Jakich bilingów, ja się pytam, skoro w dyspucie z operatorem ten zapewnia mnie, że nic takiego nie przechowuje i jeszcze każe płacić bez gadania? To co, przechowują tylko niektóre? Specjalne systemy mają, dla poszczególnych osób? Albo doniesienia telewizyjne, że na przykład terroryści prowadzili korespondencję przez pół roku i była ona monitorowana przez służby. I co, o pozwolenie prosili? Nie prosili. Wiecie, ile trwa proces wystąpienia o udostępnienie takich danych? Terroryści dawno zdążyliby się wysadzić a służby porządkowe – pozamiatać. Jakiś czas temu firmy, między innymi Apple, publikowały dane dotyczące próśb agencji rządowych o udostępnienie korespondencji prywatnej użytkowników. Liczb dokładnie nie pamiętam, ale nie były bardzo imponujące – jakieś ułamki ułamków. Nie ma co prowadzić jałowej dyskusji – inwigilacja jest faktem. Godzimy się na nią, bo jest nam z tym wygodnie. Pisałam o tym wielokrotnie – zmuszanie ludzi do czegokolwiek jest mało produktywne. Trzeba sprawić, żeby sami chcieli. No i przecież chcemy. Ale jeśli komuś bardzo to szpiegowanie nie leży, to można przeciwdziałać. Powinnam opisać to wszystko w punktach, jak na rubrykę przystało, ale od razu zakazane łby wychylają dwa piekielne ogary – sarkazm i ironia. Więc wybaczcie – punktów nie będzie. Ale poradzę, oczywiście, jak dobra ciocia na niedzielnym obiedzie.

Przede wszystkim, możecie zrezygnować z używania internetu. Całkowicie. Mamy biblioteki – w nich jest wszystko. Książki, gazety i/lub czasopisma. Mamy kina i teatry, które zapewnią właściwą rozrywkę. Musicie tylko pamiętać, żeby za te realne przyjemności nie płacić wirtualnymi pieniędzmi, bo te są do wyśledzenia. Nie wiem, czy ktoś jeszcze w legalnym obrocie płaci żywą gotówką, ale zawsze możecie się z kimś umówić, że będzie robił za słupa i przekazywał Wam wypłatę za niewielki procencik w szeleszczącej walucie. Świetnym pomysłem są kafejki internetowe – pamiętajcie, żeby udawać się do nich w stroju maskującym, z kapturem na głowie i w ciemnych okularach. Możecie też dokleić sobie wąsy. Wąsy są dobre i piękne, o ile nie jesteście dziewczyną. Co jeszcze? Wiem! Pozbądźcie się koniecznie tych wszystkich iPhone’ów i innych smartfonów – przecież one Was śledzą cały czas. Stara Motorola albo Nokia załatwi sprawę. Do tego prepaid – niech kupi kolega – i wymiana karty co tydzień. Bo jak nie, to przecież namierzą, te szpiegi. Muszę Was uprzedzić, że może się okazać, że Wasza aktywność związana z cotygodniową wymianą karty SIM, może wzbudzić niezdrowe zainteresowanie ze strony służb. Jak wylądujecie na dołku z podejrzeniem o terroryzm, to nie zwalajcie na mnie.

Wiecie, że Google pozwala na usunięcie swoich danych z wyszukiwarki? Wszyscy się cieszą i klaszczą w ręce, ale śpieszę Was rozczarować. Tylko niektórych – na przykład numerów kart, wzorów podpisu i porno zdjęć. Nie usunie ich z zamieszczonych stron, tylko z wyników wyszukiwania. Po długotrwałym procesie, w który zaangażowany jest nie soft komputerowy, ale komisja złożona z żywych ludzi, którzy sobie te zdjęcia obejrzą. Więc ten… weźcie i prewencyjnie nie rozbierajcie się w internecie. Uprzedźcie też wszystkich znajomych, że jeśli wrzucą na fejsa wasze zdjęcia z imprezy, to zakradniecie się w nocy do nich do domu i ogolicie im włosy na głowie. Jak im opowiecie o stosowanych metodach na unikanie permanentnej inwigilacji, z pewnością Wam uwierzą. A na wszelki wypadek, nie używajcie Google. I nie jedzcie ciastek. Tych – co wiecie – rozdają na wszystkich stronach, zgodnie z zaleceniem Komisji Europejskiej.

Jeśli chcecie używać sieci społecznościowych, to róbcie to offline. Do kafejki zabierzcie ryzę papieru i wydrukujcie sobie tajmlajny. A potem długopisem możecie w wolnej chwili rysować emotikonki, a na marginesach dopisywać odpowiedzi. Dlatego pamiętajcie, żeby zostawić szerokie marginesy.

Co jeszcze mogę Wam podpowiedzieć? Poruszajcie się na piechotę albo rowerem. Nie tykajcie, nawet patykiem, żadnego środka komunikacji. Unikajcie dworców i sklepów – przyzwyczailiście się już, ale wszystkie wyposażone są w CCTV. W czasie drogi z domu do pracy kilka kamer łapie Was, jak dłubiecie w nosie albo drapiecie się po tyłku. Zróbcie sobie mapę bezpiecznych dróg. Możecie też zacząć nosić kominiarkę. Jest zima, nikt nie zwróci na to uwagi.

A na koniec – wyprowadźcie się do lasu. Upewnijcie się, że nie ma żadnych planów restrukturyzacji, modernizacji czy sprzedaży. Umowa? Trudno, niech będzie na ciocię, chociaż po cioci też Was mogą wyśledzić. Może na wszelki wypadek wyrobicie sobie lewe dokumenty? Kiedyś dawali takie podobno na bazarze Różyckiego, tak przynajmniej słyszałam. Ale o tym miejscu krążą różne legendy miejskie.

Jak już zamieszkacie w lesie, za nic nie podłączajcie prądu, wody ani żadnych innych mediów. Poruszajcie się codziennie inną drogą, żeby nie wydeptać ścieżki, która może zdradzić Waszą lokalizację. Zerwijcie kontakt z rodziną i znajomymi – jak będą ich przesłuchiwać lampą w twarz, to mogą Was wydać. Nie są przecież tacy twardzi, jak Wy.

Generalnie, życzę powodzenia. Zwłaszcza, jak w końcu uruchomią system dron i ktoś Was namierzy z powietrza. Że nie jestem poważna? Oczywiście, że nie jestem. Bo teraz, z całego krzyku o prywatność, można się tylko śmiać.

Sami chcieliśmy. Nikt nas nie zmuszał.

To kto pierwszy oddaje swojego iPhone’a?

Reszta staje pod oknem i łapie!


Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 02/2016

Kinga Ochendowska

NAMAS'CRAY  The crazy in me recognizes and honors the crazy in you. Jestem sztuczną inteligencją i makowym dinozaurem. Używałam sprzętu Apple zanim to stało się modne. Nie ufam ludziom, którzy nie lubią psów. Za to wierzę psom, które nie lubią ludzi.

Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .

Komentarze: 1

Szczerze to co ma wnieść ten artykuł ? Ironiczne naśmiewanie się z problemu który istnieje ? Niech autorka zacznie się też naśmiewać z wszystkich ludzi którzy sa przeciwko uchodźcom w Polsce. Dla mnie to najgorszy artykuł jaki przeczytałem w iMagazine, który nie przekazuje żadnej wiedzy a jest jedynie długim gadaniem od rzeczy i czytanie tego to marnowanie czasu. Takie artykuły mozna sobie pisac na prywatnych blogach. Tutaj myslałem że ludziom przekazuję się rzetelną wiedzę jak bronić się przed inwigilacją a nie przemyślenia skrajno lewicowe blogerki. Sorry ale dla mnie żenada i marnowanie cudzego czasu.